Jak być slow nawet kiedy się śpieszysz.

Przypomnienie_Piano

Bywają takie popołudnia, nawet w środku tygodnia, a czasem nawet całe weekendy, że czas i rodzinne życie, płynie nam harmonijnie w rytmie slow. Mamy czas, żeby razem zrobić coś dla domu, posiedzieć nad wspólnym zadaniem z dziećmi czy porozmawiać o rzeczach, które odkładaliśmy z dnia na dzień na tzw. okazję wspólnego rodzinnego przegadania. Nie śpieszymy się i mamy czas na wsłuchiwanie się w siebie nawzajem. Synergia takich chwil owocuje dobrym samopoczuciem, poczuciem bezpieczeństwa i pewności swego miejsca w rodzinie. A może i w świecie. Ale bywają też dokładnie odwrotne sytuacje. Całymi dniami pędzimy w rytm swoich indywidualnych zajęć i trudno nam znaleźć dłuższą wolniejszą chwilę na prawdziwie wspólne spotkanie.

Można by się w tym miejscu załamać, albo choć zwątpić w wysiłki życia slow na co dzień. Ale nie ma co narzekać, tylko trzeba znaleźć sposób na wykrojenie i fastrygowanie takich kreatywnych sposobów, by mimo wszystko odnaleźć chwilę na spotkanie ze sobą nawzajem w codziennym strumieniu zdarzeń. Barnadette Noll w swej książce „Slow Family Living” w jednej z lekcji poleca w  takich przypadkach metodę „High Point-Low Point”. Polegającą w skrócie na rundzie krótkiej opowieści każdego z członków rodziny o najtrudniejszym i najmilszym wydarzeniu dnia. Przyjrzymy się jeszcze później tej metodzie szczegółowiej w innym artykule. Teraz chcę zwrócić uwagą na inny aspekt. Podany sposób szybkiej, ale jakże potrzebnej codziennej komunikacji aranżują raczej dorośli członkowie rodziny. A jak o swoje miejsce i potrzebną uwagę może zawalczyć dziecko?

Tu doskonałym pomysłem wykazała się moja nastoletnia córka. Po dłuższej przerwie ponownie wróciła do gry na pianinie i prosiła nas o znalezienie ciekawego nauczyciela, który mógłby przychodzić i udzielać jej lekcji. Obiecaliśmy, że zajmiemy się sprawą,  ale oprócz nieregularnie przychodzącej starszej kuzynki z konserwatorium muzycznego, nie udało nam się zorganizować regularnych lekcji. Głównie z pośpiechu, w pędzie bieżących ‚pilniejszych’ spraw, było to odkładane wciąż na kolejny tydzień. Córka wymyśliła sobie sprytny sposób przypominania nam o sprawie. Ponaklejała w całym domu różnej wielkości  i koloru karteczki z napisem: „Pianino!!!”. Znalazły się na głównej ścianie w przedpokoju, na włącznikach światła, lustrze w łazience a nawet przy zegarze w kuchni. Przy tak zmasowanym ataku nie było wyjścia, szybko zajęliśmy się umówieniem nauczyciela i chcieliśmy już zdjąć krzyczące upomnienia. Córka po namyśle stwierdziła przezornie, że chętnie je usunie, ale dopiero po pierwszej odbytej lekcji :).

Ważne jest, by łapać w codzienności i wyciskać jak cytrynę nawet najmniejsze okazje do rodzinnej komunikacji. By potrzeba zatrzymania ważnej chwili kontaktu w biegu weszła nam w krew, nawet gdy nie udaje się zorganizować tymczasowo dłuższych spotkań. Wtedy równolegle płynie wolniejszy strumień rodzinnych relacji, choć pozornie przysłonił je bieżący pośpiech. A uśmiech może wywołać zapalenie światła czy spojrzenie na zegar w kuchni…

Ten wpis został opublikowany w kategorii Slow-impresje i oznaczony tagami , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Jedna odpowiedź na „Jak być slow nawet kiedy się śpieszysz.

  1. Michał pisze:

    Rodzinna komunikacja, jakże ważna a jak często niestety zaniedbywana. Przyjemny wpis, sprytna córka 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *