slow jogging

Bez tytułu   Jakby się dobrze przyjrzeć ślimakom, to pewnie można by zaobserwować, że czasami też sobie jakiś sport uprawiają… Może nawet w piłkę pograją albo wykonają małą gimnastykę przy muzyczce. A już na pewno nie gardzą treningiem biegowym, który wzmacnia wydatnie ich jedyną przecie stopę. Teraz zapanowała nowa moda wśród biegaczy – slow jogging!

   Z pomocą przybył profesor Hiroaki Tanake z Japonii. Poświęcił wiele lat badań w Instytucie Fizjologii Sportu, którego jest dyrektorem, by znaleźć odpowiedzi na proste pytanie – jak w niespiesznej formule znaleźć sposób na dobrą kondycję i zdrowie. Z czasem stało się dla niego jasne, że aktywność fizyczna podejmowana codziennie przez 30 minut do godziny, ale na tyle lekka, by móc ją wykonywać z uśmiechem, jest istnym panaceum na wiele dolegliwości trapiących współczesnego człowieka.

   Jak uprawia się slow jogging (którego skuteczność jako lekkiej aktywności fizycznej potwierdziło Amerykańskie Towarzystwo Medycyny Sportowej (ACSM) w 1995 roku)? To bardzo proste. Biegamy tempem naprawdę wolnym, umożliwiającym swobodną konwersację. Stawiamy krótkie kroki, stopy układając naturalnie, a więc na śródstopiu, miękko, wykorzystując naturalne sprężyny w naszych stopach.Wyprostowana sylwetka, linia wzroku na wysokości horyzontu i nieschodzący uśmiech z twarzy! Próbujmy truchtać docelowo 30-60 minut dziennie. Tym, którym trudno wygospodarować czas, polecane jest zacząć od 10 minut, 3 razy dziennie.

   Ukazała się już nawet pierwsza książka na temat slow joggingu w Polsce! Jej autorką jest Magdalena Jackowska – podróżniczka, instruktorka slow joggingu i asystentka w Instytucie Fizjologii Sportu Uniwersytetu Fukuoka w Japonii. Książka nie tylko prezentuje technikę slow joggingu, ale również przybliża coraz bardziej popularną filozofię życia w rytmie slow. To doskonałe źródło wiedzy i codziennej inspiracji. To też świetny pomysł na początek przygody ze slow joggingiem – techniką biegania dla każdego.

   Próbowałem już kilka razy truchtać zgodnie ze wskazówkami i rzeczywiście jest to bardzo przyjemne doświadczenie. Przyzwyczajony jednak do szybszego biegania miałem kłopot z utrzymaniem ślimaczego tempa (sic! :))  a i łydki dały znać o sobie – zaskoczone inną postawą biegu. Na pewno będę dalej praktykował i polecam wypróbować wszystkim – oczywiście spokojnie i bez pośpiechu.

Ten wpis został opublikowany w kategorii W rytmie slow i oznaczony tagami , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

3 odpowiedzi na „slow jogging

  1. Cudowny post, humor i dystans! Plus ogolnie bardzo fajny blog 🙂 Gratuluje! 🙂

  2. Ciekawy wpis. Osobiście, ja uwielbiam łączyć w sesjach treningowych trochę biegania i slow joggingu. Całość bardzo dobrze się uzupełnia i skupia się na wzmocnieniu ciała i każdej jego partii. Bieganiem zajmuje się już od 4 lata, a slow dopiero od 1 roku, ale z każdym miesiącem jest coraz lepiej. Bardzo podoba mi się to, że w trakcie slow nie trzeba się śpieszyć tak jak przy tradycyjnym bieganiu, wielu nabija kilometry, a tutaj mamy zwolnienie i chwilę na przemyślenie, odskocznię od codzienności. Pozdrawiam, Kamil 🙂

  3. Hosting pisze:

    Before we get into the specific gains you can get from running slow, let’s take a closer look at running „fast.” When we run at a fast pace, we’re putting tremendous strain and stress on bones, muscles, tendons, and ligaments.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *