Jak być slow nawet kiedy się śpieszysz.

Przypomnienie_Piano

Bywają takie popołudnia, nawet w środku tygodnia, a czasem nawet całe weekendy, że czas i rodzinne życie, płynie nam harmonijnie w rytmie slow. Mamy czas, żeby razem zrobić coś dla domu, posiedzieć nad wspólnym zadaniem z dziećmi czy porozmawiać o rzeczach, które odkładaliśmy z dnia na dzień na tzw. okazję wspólnego rodzinnego przegadania. Nie śpieszymy się i mamy czas na wsłuchiwanie się w siebie nawzajem. Synergia takich chwil owocuje dobrym samopoczuciem, poczuciem bezpieczeństwa i pewności swego miejsca w rodzinie. A może i w świecie. Ale bywają też dokładnie odwrotne sytuacje. Całymi dniami pędzimy w rytm swoich indywidualnych zajęć i trudno nam znaleźć dłuższą wolniejszą chwilę na prawdziwie wspólne spotkanie.

Można by się w tym miejscu załamać, albo choć zwątpić w wysiłki życia slow na co dzień. Ale nie ma co narzekać, tylko trzeba znaleźć sposób na wykrojenie i fastrygowanie takich kreatywnych sposobów, by mimo wszystko odnaleźć chwilę na spotkanie ze sobą nawzajem w codziennym strumieniu zdarzeń. Barnadette Noll w swej książce „Slow Family Living” w jednej z lekcji poleca w  takich przypadkach metodę „High Point-Low Point”. Polegającą w skrócie na rundzie krótkiej opowieści każdego z członków rodziny o najtrudniejszym i najmilszym wydarzeniu dnia. Przyjrzymy się jeszcze później tej metodzie szczegółowiej w innym artykule. Teraz chcę zwrócić uwagą na inny aspekt. Podany sposób szybkiej, ale jakże potrzebnej codziennej komunikacji aranżują raczej dorośli członkowie rodziny. A jak o swoje miejsce i potrzebną uwagę może zawalczyć dziecko?

Tu doskonałym pomysłem wykazała się moja nastoletnia córka. Po dłuższej przerwie ponownie wróciła do gry na pianinie i prosiła nas o znalezienie ciekawego nauczyciela, który mógłby przychodzić i udzielać jej lekcji. Obiecaliśmy, że zajmiemy się sprawą,  ale oprócz nieregularnie przychodzącej starszej kuzynki z konserwatorium muzycznego, nie udało nam się zorganizować regularnych lekcji. Głównie z pośpiechu, w pędzie bieżących ‚pilniejszych’ spraw, było to odkładane wciąż na kolejny tydzień. Córka wymyśliła sobie sprytny sposób przypominania nam o sprawie. Ponaklejała w całym domu różnej wielkości  i koloru karteczki z napisem: „Pianino!!!”. Znalazły się na głównej ścianie w przedpokoju, na włącznikach światła, lustrze w łazience a nawet przy zegarze w kuchni. Przy tak zmasowanym ataku nie było wyjścia, szybko zajęliśmy się umówieniem nauczyciela i chcieliśmy już zdjąć krzyczące upomnienia. Córka po namyśle stwierdziła przezornie, że chętnie je usunie, ale dopiero po pierwszej odbytej lekcji :).

Ważne jest, by łapać w codzienności i wyciskać jak cytrynę nawet najmniejsze okazje do rodzinnej komunikacji. By potrzeba zatrzymania ważnej chwili kontaktu w biegu weszła nam w krew, nawet gdy nie udaje się zorganizować tymczasowo dłuższych spotkań. Wtedy równolegle płynie wolniejszy strumień rodzinnych relacji, choć pozornie przysłonił je bieżący pośpiech. A uśmiech może wywołać zapalenie światła czy spojrzenie na zegar w kuchni…

Opublikowano Slow-impresje | Otagowano , , , , , | 1 komentarz

Inna strona nowoczesności – ŻYĆ POWOLI – miasta Cittaslow

     Rozsiądźmy się wygodnie i zaprzęgnijmy wyobraźnię do pracy. Pomyślmy, jak mogłoby wyglądać np. małe miasteczko, gdyby nagle mieszkańcy i jego władze chciały wprowadzić w życie, i to na poważnie, idee slow… Pomyślmy… Jeżeli byłoby to nowoczesne miasto, to konieczna byłaby promocja użycia technologii zorientowanych na poprawę jakości środowiska i tkanki miejskiej. Jeżeli chodzi o żywność, to konieczne by było zabezpieczanie produkcji wyjątkowej, najbliższej naturze, charakterystycznej  dla regionu żywności i trunków np. win czy cydrów. Ponadto takie miasto musiałoby mieć wyjątkową społeczność, gdzie dążenie do dialogu i komunikacji pomiędzy rodzinami, sąsiadami i osiedlami, ale też lokalnymi producentami i konsumentami byłoby codzienną dobrą praktyką. Pomysły dotyczące ochrony środowiska miałyby duży priorytet realizacji, promocja zrównoważonego rozwoju i poprawa miejskiego życia mogłaby dostarczać bodźców branży produkcji żywności używającej naturalnych i przyjaznych dla środowiska technik. Nadalibyśmy takiemu miastu odznaczenie „Slow City” i stałoby się ono marką jakości dla innych niedużych społeczności,  takich np. do 50 000 mieszkańców. Takie miasteczko byłoby silne swoją zintegrowaną lokalną społecznością, które zdecydowało się poprawić jakość życia swoich mieszkańców. …Tak mogłoby wyglądać miasto slow marzeń, a że marzenia lubią płatać figle i czasami się spełniać, jakież było ostatnio moje zdziwienie, gdy odkryłem, że takie miasta istnieją! I do tego prężnie działają zrzeszone pod szyldem cittaslow.

    Pomysł miast w stylu slow pojawił się już w 1998 roku, gdy organizacja Slow Food spotkała się z burmistrzami miast Bra (Cuneo), Greve in Chianti (Florencja), Orvieto (Terni) i Positano (Salerno), aby zaproponować im utworzenie międzynarodowej sieci miast zrzeszonych w Slow Cities. Ruch Slow Cities rozrósł się do udziału kilkudziesięciu miast rozsianych po całych Włoszech i za granicą. Udział w tej organizacji oznacza konieczność poszanowania wymagań kwalifikacyjnych, jeżeli chodzi o wspieranie tradycyjnych lokalnych potraw, gościnności i roli miast w tkance miejskiej. Te społeczności zdecydowały się robić wszystko, co mogą, żeby pozwolić mieszkańcom i gościom cieszyć się ich miastami i po prostu – poprawić jakość życia.

    Do tej międzynarodowej organizacji dołączyły też polskie miasta zrzeszone w cittaslowpolska. Jest ich już 18, w tym takie perełki jak Nidzica, Pasym czy Lidzbark Warmiński. Spełniły szereg wymagań i promują teraz swoje działania ekologiczne i kulturalne. SLOW City, jak piszą o swojej idei pomysłodawcy, to pewien sposób bycia, cecha charakterystyczna prowadzenia życia codziennego w sposób odmienny od tego dotychczas dominującego, tryb zwolniony, pewny, mniej gwałtowny, nie tak prędki i nastawiony na wydajność i ilość, ale bez wątpienia bardziej ludzki i ekologicznie poprawny, bardziej solidarny z obecnymi i przyszłymi pokoleniami, szanujący to, co lokalne, w świecie coraz bardziej globalnym i wewnętrznie skomunikowanym.

  Ciekawe, czy któraś z dzielnic Warszawy mogłaby zostać wpisana w tak szacowne i niespieszne grono? Może Bielany miały by szansę? Graniczą bezpośrednio z Kampinowskim Parkiem Narodowym…  A jeśli nie, to zostaje nam tylko pakować manatki i przeprowadzać się na Mazury.

Opublikowano Slow-impresje | Otagowano , , , , , | Skomentuj

Starość też może oznaczać radość

IMG_0362

Zespół Old Timers – Warszawa, Bielany, 17 lutego 2015

 

      Znane polskie przysłowie mówi „Starość nie radość”. Wynika to zapewne z wielopokoleniowych trudnych doświadczeń tego okresu życia –  niedołężność, choroby, może trudna sytuacja materialna, samotność, ograniczone możliwości psycho-fizyczne korzystania ze świata… Okazuje się jednak, że w świetle ostatnich badań naukowych, coraz więcej osób w podeszłym wieku odnajduje dużo radości i szczęścia. Myślę, że gdy rozejrzymy się wokół nas, znajdziemy takich dziarskich i szczęśliwych seniorów.

  Profesor Pillermer w wydanej ostatnio książce „30 Lessons for Loving: Advice from the Wisest Americans on Love, Relationships, and Marriage” przytacza wyniki badań i liczne przykłady indywidualnych świadectw z życia wielu szczęśliwych ludzi w podeszłym wieku. Z upływem lat można tworzyć coraz bardziej trwałe i udane związki. Nawet wdowcy i rozwodnicy potrafili tworzyć kolejne harmonijne relacje. W późnym wieku można być szczęśliwym, a nawet mieć większe na to szanse, niż w młodości! Z innych badań prof. Laury Carstensen wynika, że tylko 28% 18-latków uważa się za szczęśliwych – ale już wśród 80-latków odsetek wynosi ponad 50%. Badaczka wyciąga na podstawie swych badań wniosek, że ludzie stają się szczęśliwsi, gdy się starzeją.

  Niestety nie wszystkim seniorom jest tak samo dobrze, na ich samopoczucie znacząco wpływa sytuacja kraju, w którym żyją. W rozwiniętych krajach, takich jak USA, Kanada czy Australia, na dobre samopoczucie są największe szanse. Diametralnie inaczej jest np. w krajach byłego ZSRR, gdzie wraz z wiekiem poziom zadowolenia po prostu spada. Okazuje się, że z wiekiem zmieniają się też źródła satysfakcji. Seniorzy zdecydowanie częściej cenią sobie doświadczenia zwyczajne (powszechne i częste) – w przeciwieństwie do młodych, których satysfakcjonują głównie wydarzenia niezwykłe (wyjątkowe i rzadkie). Wśród tych zwyczajnych wymieniono m.in. ulubione codzienne zajęcia, drobne przyjemności, spotkania z przyjaciółmi i rodziną, ale także regularne życie erotyczne!

  Inne badania o zasięgu światowym z programu World Value Surveys wskazują kolejne czynniki wpływające na poczucie szczęścia w późnym wieku. Jest tu wskazany dość intuicyjne wniosek, że posiadanie dzieci przynosi radość na stare lata. Mimo że w początkowych potyczkach wychowawczych, przy narodzinach pierwszego czy drugiego dziecka, znacznie spada poczucie szczęścia – w porównaniu z parami, które dzieci nie posiadają, ale już po 40-tce i później po 50-tce tendencja się wyrównuje, a potem na trwałe odwraca. Matki i ojcowie są znacznie szczęśliwsi! Na stronie stworzonej przez prof. Karla Pillemara – Legacyproject.human.cornell.edu – można znaleźć wiele indywidualnych rad wynikających z mądrości życiowej seniorów w wieku od 70 do nawet 100 lat. Radzą m.in., by mądrze korzystać z danego nam czasu, wybierać pracę, która daje radość i którą cenimy za wartość i sens, robić to co lubimy, traktować swoje ciało tak, jakby miało żyć 100 lat, a na pytanie czego żałują – odpowiadają, że gdyby mogli cofnąć czas, nie martwiliby się tak bardzo wieloma niepotrzebnymi sprawami.

  Jednym słowem, by długoterminowo zainwestować w swe szczęście, zakładajmy rodziny, wychowujmy dzieci, szukajmy radości i jakości w pracy i relacjach z innymi, no i nie martwmy się za bardzo trudnościami! – taki prosty przepis płynący z badań naukowych i rad szczęściarzy. Dobrym przykładem z naszego podwórka radosnych i twórczych seniorów może być zespół Old Timers, który gra najlepszy swing i jazz już niemal od 50 lat! Ostatnio nawiedził nawet warszawskie Bielany ze swoim niezwykle energetycznym koncertem.

Opublikowano W rytmie slow | Otagowano , , , , , | Skomentuj

rock&slow

Koncert Armii Kuba z Tymkiem

 

 

Ostre zespoły rockowe, krew buzuje w żyłach jak w wulkanie, stare dobre przeboje z głośnymi gitarami i podwójną perkusją. 1000 ludzi w Palladium (3 lutego 2015, Warszawa), dredy, glany i pogo. A z drugiej strony spokojna twarz błogo śpiącego dziecka w bezpiecznych objęciach ojca i … w nausznikach. Co łączy te dwa bieguny? To może być tylko 2TM 2,3.

Na zdjęciu tata Kuba z małym Tymkiem :).  Tak łączy się pasja i inspiracja muzyczna, z czasem i pokoleniami. Zespoły naszych młodości i czasów studenckich mogą zagrać też do snu najmłodszemu pokoleniu fanów. Mogą przyjść rodzice i odświeżyć sobie wspomnienia ostrych imprez rockowych, a przy okazji przemycić atmosferę i inspiracje najmłodszym. Niech kulturalnie posmakują ostrej nuty i posłuchają ważnych Słów – które stanowią tu, nie ma co ukrywać, dyskretną, ale niezachwianą oś całości.

Koncert Armii _Budzyński Koncert Armii      Dla mnie i grona starych kumpli, koncert Armii i 2Tm 2,3 był okazją do wspomnień licealnych jeszcze czasów i odrobiny szalonej zabawy w tłumie starych rockowych wyjadaczy 🙂 Chociaż rytm był mało slow, to serca napełniły się dziką radością nieskrępowanego rockowego szaleństwa.

Opublikowano W rytmie slow | Otagowano , , , , | Skomentuj

fastryga życia – natura kulturą

Czy znacie pojecie fastrygi? Fastrygowanie to nic innego, jak prowizoryczne zszywanie materiału. Czy zdarza się wam czasami fastrygować bieżące sprawy? Zdarza się, że takie fastrygi są całkiem trwałe. Niby tymczasowe, nie do końca planowane i estetyczne, ale zazwyczaj w wielkiej potrzebie i z wielkiego serca czynione. Dla jednych – łaknących ładu – niewyobrażalna skaza, dla innych – ratunek, który stabilizuje chaos.

„Nie damy się zwariować, możemy żyć jak chcemy.
Wyjechać albo zostać.
Nie pompować się pragnieniem, nie naszym, zachłannym
Możemy być i tu, i tam, byle blisko siebie”

Gdy człowiek pozwoli sobie na odrobinę wolnego czasu w naturze, to może niechcący znaleźć coś ciekawego i trudnego zarazem – siebie. Siedząc w brzuchu lasu można wiatr usłyszeć, posnuć chwytne myśli w stronę dawnych zranień. Ale natura to kultura, albo raczej kulturą natury niepoznane szlaki. Kiedyś znaczyły je na samotnych polach ozdabiane strachy (na wróble) a teraz w kapeluszach i kaszkietach, wolnym bosym krokiem ziarnom się kłaniamy, gdy tylko odsłonią się przed nami zasłony powsze-chnej-dniej reklamy.

„Nie damy się zwariować, możemy żyć jak chcemy.
Wyjechać albo zostać.
Nie pompować się pragnieniem. Ekstremalnie blisko natury jesteśmy,
bezwalutowo i najczulej – z duchowej rezolucji”

A gdy już nie pamiętamy jak to jest, mieć na cokolwiek czas. A życie krzyczy „pobite gary”. Może warto z naszych wad poskładać origami. A wtedy może popłynie siła z modlitwy wszystkich dzieci które znamy, i nie zatopi nas pokusa zła ani strach. A Dom na skale, mimo że fastrygowany i z zerwanym huraganem dachem, ochroni nas.

Inspiracja płynąca z tekstów i muzyki Meli Koteluk (Migracje 2014), jest niezwykle aktualna i inspirująca dla kontestacji fast move.

Opublikowano W rytmie slow | Otagowano , , , , , , | 1 komentarz

„spoko” – taki sposób na życie

Tomasz Kot (źródło: natemat.pl)

 

     Stare powiedzonko, używane przeze mnie chyba w czasach licealnych, może się jednak sprawdzać i w dorosłym życiu. „Spoko”. Coś na kształt „trzymam się”, „dam radę”, „łapię dystans”, „szukam wyjścia”, „spokojnie”, ale też: uważaj! ja tu rządzę (w swoim życiu). Takie proste, a może być skuteczne. Na pewno okazuje się takie dla polskiego aktora Tomasza Kota, m.in. grającego ostatnio główną rolę w filmie „Bogowie”.

W ciekawym wywiadzie (Styl.pl) dzieli się odważnie swoim podejściem do aktorstwa – czyli życia zawodowego – i nie aktorstwa – czyli życia osobistego. Okazuje się że w szkole filmowej nie uczą jak żyć. Co najwyżej, jak dobrze odgrywać niektóre wybrane z życia role. Jak poradzić sobie z zawodowym sukcesem i nie dać się zwariować? Gdy nagle na ulicy wszyscy się za tobą oglądają z zaciekawieniem (Tomek sprawdzał na początku, czy może ma niedopięty rozporek :-); a koledzy z planu wypominają oddzielne łóżko w przyczepie do przespania po 12h pracy na planie. Tu sprawdza się własny charakter i dystans do siebie.

Pan Tomasz nie lubi szumu wokół siebie, gwiazdorstwa – nie taki jest cel jego aktorstwa. Odgradza się od niepotrzebnych informacji, nie posiada telewizora, wykasował konto na portalu społecznościowym (nie interesowało go, co jedzą właśnie jego znajomi, ani co musi wiedzieć, gdzie być i dlaczego –  w setkach opinii) – jednym słowem fast life nie jest jego pasją.

Wolałby swoje bojówki od wymuskanych rurek do studyjnych wywiadów i nie chce opowiadać o używanych przez siebie kosmetykach, a magiczne dla niektórych środowisk słowo „nowy” (ciuch, samochód, mieszkanie) nie jest dla niego znakiem jakości. Ceni sobie natomiast życie rodzinne i bycie ojcem. Zna robotę z przewijaniem pieluszek i spacerami z wózkiem, fascynują go rozmowy z dziećmi i towarzyszenie im w rodzącej się tożsamości w roli przewodnika. Przy urodzeniu każdego brał czteromiesięczny urlop. Priorytetem jest dla niego wykorzystanie danego czasu na sprawy ważne i wartościowe w życiu, a podstawą realne i praktyczne spojrzenie na rzeczywistość i męski spokój.

Spoko, taka postawa jest bliska także mnie i wszystkim, którzy cenią sobie jakość slow w życiu. Gratulujemy i trzymamy kciuki za owoce w życiu zawodowym i prywatnym.

Opublikowano Slow-impresje | Otagowano , , , , , , , | Skomentuj

stop, look, go

   Jest taka wyjątkowa rzecz, która wydaje się łączyć większość ludzi na świecie. Poszukiwanie szczęścia. Szczególnie w tak wyjątkowym okresie roku, gdzie chrześcijanie obchodzą święta na pamiątkę narodzin Jezusa, gdzie wszyscy odmierzający upływający czas wg. kalendarza gregoriańskiego oczekują nowego 2015 roku, snujemy refleksje nad naszym obecnym i najczęściej wymarzonym poczuciem szczęścia. Gdyby nam go brakowało, to na Nowy Rok możemy zastosować prostą taktykę: Stop, look and go – czyli zatrzymaj się, rozejrzyj dookoła i wtedy dopiero działaj. Proste jak przechodzenie przez pasy 🙂

   Z tą propozycją wychodzi nam na przeciw skromny mnich benedyktyński David Steindl-Rast, który w jednym z wykładów (zaprezentowanym poniżej) na stronie ted.com, klarownie przybliża swoją metodę. Proponuje on na początek przyjrzeć się postawie wdzięczności, która jest nieodłączna dla ludzi trwale szczęśliwych. Umiejętność wyszukiwania i trwania w takiej postawie w stosunku do wydarzeń życia, to okazja do pozyskania każdej chwili do radości i szczęścia. A co zrobić z trudnymi doświadczeniami, po co się zatrzymywać przed każdym kolejnym krokiem w życiu i co ma z tym wspólnego sieciowa rewolucja szczęśliwych ludzi – najlepiej wyjaśni sam.

Wszystkiego ‚powolnego’ dla smakoszy rodzinnego życia na nowy 2015 rok!

Opublikowano Slow-impresje | Otagowano , , , , , , | Skomentuj

slow jogging

Bez tytułu   Jakby się dobrze przyjrzeć ślimakom, to pewnie można by zaobserwować, że czasami też sobie jakiś sport uprawiają… Może nawet w piłkę pograją albo wykonają małą gimnastykę przy muzyczce. A już na pewno nie gardzą treningiem biegowym, który wzmacnia wydatnie ich jedyną przecie stopę. Teraz zapanowała nowa moda wśród biegaczy – slow jogging!

   Z pomocą przybył profesor Hiroaki Tanake z Japonii. Poświęcił wiele lat badań w Instytucie Fizjologii Sportu, którego jest dyrektorem, by znaleźć odpowiedzi na proste pytanie – jak w niespiesznej formule znaleźć sposób na dobrą kondycję i zdrowie. Z czasem stało się dla niego jasne, że aktywność fizyczna podejmowana codziennie przez 30 minut do godziny, ale na tyle lekka, by móc ją wykonywać z uśmiechem, jest istnym panaceum na wiele dolegliwości trapiących współczesnego człowieka.

   Jak uprawia się slow jogging (którego skuteczność jako lekkiej aktywności fizycznej potwierdziło Amerykańskie Towarzystwo Medycyny Sportowej (ACSM) w 1995 roku)? To bardzo proste. Biegamy tempem naprawdę wolnym, umożliwiającym swobodną konwersację. Stawiamy krótkie kroki, stopy układając naturalnie, a więc na śródstopiu, miękko, wykorzystując naturalne sprężyny w naszych stopach.Wyprostowana sylwetka, linia wzroku na wysokości horyzontu i nieschodzący uśmiech z twarzy! Próbujmy truchtać docelowo 30-60 minut dziennie. Tym, którym trudno wygospodarować czas, polecane jest zacząć od 10 minut, 3 razy dziennie.

   Ukazała się już nawet pierwsza książka na temat slow joggingu w Polsce! Jej autorką jest Magdalena Jackowska – podróżniczka, instruktorka slow joggingu i asystentka w Instytucie Fizjologii Sportu Uniwersytetu Fukuoka w Japonii. Książka nie tylko prezentuje technikę slow joggingu, ale również przybliża coraz bardziej popularną filozofię życia w rytmie slow. To doskonałe źródło wiedzy i codziennej inspiracji. To też świetny pomysł na początek przygody ze slow joggingiem – techniką biegania dla każdego.

   Próbowałem już kilka razy truchtać zgodnie ze wskazówkami i rzeczywiście jest to bardzo przyjemne doświadczenie. Przyzwyczajony jednak do szybszego biegania miałem kłopot z utrzymaniem ślimaczego tempa (sic! :))  a i łydki dały znać o sobie – zaskoczone inną postawą biegu. Na pewno będę dalej praktykował i polecam wypróbować wszystkim – oczywiście spokojnie i bez pośpiechu.

Opublikowano W rytmie slow | Otagowano , , , , , | 3 komentarze

Męskie odreagowanie w stylu slow active

Wielokrotnie podkreślałem w poprzednich wpisach, że styl slow nie oznacza braku aktywności. Daliśmy temu dowód organizując trekkingową całodniową wycieczkę w męskim gronie. Każdy z nas wyciął sobie cały piątkowy dzień ze swoich codziennych stresujących zawodowych aktywności. Daliśmy sobie samym i sobie na wzajem czas na męską przygodę w dzikim lesie.

kaładka na rz.Długiej wejście na bagna

Wybraliśmy do eskapady obrzeża wojskowego poligonu pod Ossowem. Miejscowość ta związana jest zresztą mocnym wydarzeniem z historią walki zbrojnej Polski 1920 r. – jako pierwsza bitwa, która przyniosła porażkę Armii Czerwonej w bitwie o Warszawę. Obecnie znajduję się tam cmentarz i pomnik upamiętniający te wydarzenia. A dookoła wspaniałe i bardzo różnorodne lasy, które być może pamiętają tamte zmagania polskich żołnierzy. I właśnie w takich bojowych nastrojach ruszyliśmy szukać przygody.

jedna z wielu przeszkód jeden z wielu leśnych widoków

Towarzyszyło nam wspaniałe jesienne słońce, mimo że temperatura ledwo wygrywała z zerem stopni i często przy gruncie widzieliśmy oszronione rośliny. Drogą wyjeżdżoną przez kłady dotarliśmy nad rozlewisko rzeczki Długiej. Tam po paru godzinach utknęliśmy na bagiennych wysepkach otoczeni rozlewającymi się wszędzie dopływami. Po długich penetracjach ścieżek wydeptanych przez łosie i obudzonym talencie tropicielskim jednego z przyjaciół wyrwaliśmy się z okrążenia, przy niewielkich stratach własnych (zabłocone i prawie nie utopione buty :)). Potem czas na odtworzenie gotowości bojowej (gorący biwakowy posiłek) i kolejne działania penetrująco-zwiadowcze aż do zmroku (wędrówka po kolejnych częściach różnorodnego lasu).

Polecam wszystkim facetom taką męską wyprawę. Można pogadać, pożartować i nieźle się zmęczyć,  a jednocześnie znaleźć czas w niedoczasie codzienności na proste męskie spotkanie, które owocuje wewnętrznym wzmocnieniem. A pewnie i żony zaraz wyczują pozytywną odmianę 🙂

Opublikowano Slow-impresje | Otagowano , , , , , , | Skomentuj

Domki dla owadów i kwiecista łąka w środku miasta

IMG_7285

Nareszcie coś pożądanego i wymarzonego dla każdego mieszczucha. Kawałek kwiecistej łąki z typowymi polskimi kwiatami w środku stołecznego osiedla. Dodatkowo prywatne domki dla owadów, które mają ją zasiedlić. Skorzystają nie tylko one, ale oczywiście wszyscy dookoła! Uroczyste otwarcie skweru przy ul. Bogusławskiego odbyło się tuż przed wakacjami, w niedzielę 29 czerwca br. podczas rodzinnego edukacyjnego pikniku ekologicznego z owadami w roli głównej. Na pikniku uczono nas o pożyteczności owadów, dzieciaki poznawały tajemnice ekologii z Iwoną Biedroną i Pasikonikiem, kręciły różne stworzenia z dmuchanych baloników. Była też nasza zaprzyjaźniona bielańska pracownia ceramiczna Luca z warsztatami tworzenia i malowania owadów. Więcej o imprezie na stronie organizatora. Poniżej kilka fotek z pikniku – zwróćcie proszę uwagę, w nawiązaniu do poprzedniego artykułu na dzień ojca, ilu było zaangażowanych w zabawę  ojców z dziećmi :). Zapraszamy do rodzinnych odwiedzin i skorzystania chociażby z oryginalnych ogrodowych ławek – póki lato jeszcze trwa…   

IMG_7314 IMG_7308 IMG_7305 IMG_7299 IMG_7289 IMG_7286  IMG_7274 IMG_7270 IMG_7240 IMG_7239 IMG_7238 IMG_7237 IMG_7233 IMG_7212 IMG_7206 IMG_7204 IMG_7349 IMG_7338 IMG_7334 IMG_7331 IMG_7327 IMG_7324 IMG_7323

 

Opublikowano W rytmie slow | Otagowano , , , , , , , , | Skomentuj